Hakerzy zaatakowali WhatsAppa. Mogli przejąć kontrolę nad telefonem
Dzisiaj nierzadko wystarcza połączenie z siecią, aby paść ofiarą ataku hakerskiego. Nie trzeba nawet instalować specjalnego oprogramowania. Także i to wykorzystywane powszechnie na całym świecie może mieć luki, przez które można się włamać i zrobić niemałe szkody. Tak też było z WhatsAppem.
Atak hakerski na użytkowników tej aplikacji rozpoczął się na początku maja. Hakerzy wykorzystali lukę związaną z funkcją wykonywania połączeń głosowych. Jeśli dane urządzenie uległo włamaniu, pojawiało się powiadomienia o dwóch nieudanych połączeniach. Nie trzeba było odbierać, aby proceder zakończył się sukcesem. Od tej pory możliwe było przejęcie nad systemem Android, a tym samym nad wszystkimi funkcjami urządzenia.
Sami programiści aplikacji zwrócili uwagę na fakt, że w takim wypadku użytkownik nie miał zbyt wiele pola manewru w celu zażegnania problemu. W miniony weekend udało się wspomnianą lukę jednak wykryć i załatać. Od tamtej pory włodarze programu proszą użytkowników o dokonanie aktualizacji.
Jak podaje Financial Times, za "skokiem" stać mogła firma wywodząca się z Izraela, która w historii swojej działalności włamywała się też na urządzenia dziennikarzy czy obrońców praw człowieka.