RTX wreszcie w laptopach. Czy zaawansowane karty mobilne mają w ogóle sens?
Wreszcie jest. Graficzna rewolucja i to na miesiące przed startem nowej generacji konsol do grania, a przynajmniej wiele na to wskazuje, bo choć możliwości i potencjał są, to nie ma za bardzo gdzie ich wykorzystać. To się oczywiście niedługo zmieni, a wraz z samą optymalizacją sprzętów, jak i gier, być może układy graficzne z serii RTX w końcu pokażą pazur.
Śledzenie promieniowe, czyli jedna z głównych funkcji nowej technologii, na pierwszy rzut oka nie wygląda jak nic nadzwyczajnego. Ot, oświetlenie i odbicia wyglądają na nieco bardziej realistyczne, robiąc wielkie wrażenie w zasadzie tylko w przypadku, nawet nie wydajnych, ale bardzo wydajnych sprzętów, bo w końcu jedyna gra obecnie obsługująca tę funkcję (Battlefield V) pożera moc obliczeniową w zastraszającym tempie. W drodze jest oczywiście więcej tytułów, takich jak chociażby zbliżające się wielkimi krokami Metro Exodus czy Atomic Heart, jednak start zupełnie nowej technologii raczej nie można zaliczyć do najbardziej udanych.
Kiedy wszystko to jest jeszcze w powijakach, na rynku pojawia się laptop z mobilną wersją RTX 2060. Jak powszechnie wiadomo, mobilnym wersjom stacjonarnych układów zwykle daleko do swoich pełnoprawnych odpowiedników. Ich implementacja w laptopach wiąże się z licznymi kompromisami, chociażby takimi, które celują w jak największe ograniczenie wydzielanego ciepła, i faktycznie, mobilne wersje GTX 1070 czy RTX 2060 grzeją się znacznie mniej od swoich dużych odpowiedników. Tu chyba nie trzeba nic więcej dodawać.
Mamy zatem monstrualnego RTX-a, który w Battlefieldzie V nawet nie do końca spełnia swoje zadanie, a już po chwili otrzymujemy mobilną wersję układu. Czy jest w tym sens? I tak, i nie. Żeby jednak go dostrzec, musimy spojrzeć w przyszłość hen, daleko.
Mobilnie, czyli z ograniczeniami
W teście pierwszego laptopa gamingowego z RTX 2060 na pokładzie - Dream Machines RX2060-17PL17 - wykonanego przez serwis PCLab.pl, można zauważyć bardzo istotną zależność. Sprzęt został wyposażony w mocarny procesor i7-9700k i to w wersji stacjonarnej. W niektórych tytułach, takich jak Grand Theft Auto V czy Battlefield 1, laptop nie ma sobie równych. Z prostego względu - to gry czerpiące moc przede wszystkim z procesora, a skoro w testowanym sprzęcie znalazł się moduł deklasujący konkurencję, to chyba nie ma co się temu dziwić. Gorzej niestety, kiedy tytuły potrzebują przede wszystkim wydajności graficznej.Wiedźmin 3 czy Rise of the Tomb Raider przegrywają z komputerami, których podzespoły reprezentują teoretycznie słabsze procesory oraz starsze karty graficzne – GTX 1070 czy 1080. Czy to kwestia złej kombinacji zbyt mocnego procesora oraz dopiero raczkującego układu? Powyższy test niejako na to wskazuje.
Wspomniane raczkowanie technologii może być w istocie największą bolączką mobilnego RTX-a. Ani gry, ani sam laptop jako ogół nie są bowiem wystarczająco dobrze zoptymalizowane pod wykorzystywanie wszystkich jego możliwości. W teście obciążenia, zaimplementowana karta graficzna nawet przesadnie się nie zmęczyła, osiągając bardzo dobrą maksymalną temperaturę na poziomie 66 stopni Celsjusza. CPU zresztą też złapało oddech, mimo że zbliżenie się do bariery 90 stopni niespecjalnie dziś imponuje – gorzej może być jednak już po kilku miesiącach użytkowania. Widać zatem, kto w tym sprzęcie tak naprawdę pracuje, a kto raczej opiera się na wbitym w ziemię szpadlu.
Testowany przez PCLab laptop otrzymał grafikę pod wieloma względami przypominającą wersję znaną z normalnych komputerów stacjonarnych. Jak można się jednak było spodziewać, konieczne było ostre obcięcie taktowania rdzenia, bo aż do 960 MHz. Trzeba przyznać, że trochę mija się to z celem implementowania tak mocnego podzespołu do mocno zamkniętej przecież konstrukcji. Wiele rozbija się przecież o ciepło i jego odprowadzanie. Z tej racji należało postawić na wiele kompromisów (i tak też zapewne uczyniono), aby całość działała jak należy. Problem w tym, że ostateczny wynik okazuje się nieco rozczarowujący, a mówimy przecież o niezwykle drogim sprzęcie. Jasne, być może przyszłe implementacje naprawią błędy swoich przeciwników, jednak jak na razie jest to jedynie pieśń przyszłości.
Jeszcze nie teraz
Czyli, że właściwie co – że RTX w laptopach nie ma sensu? Nie, nie, to nie do końca tak. Po prostu obecnie jest jeszcze za wcześnie na jakikolwiek werdykt odnoszący się do tytułowej technologii. Nawet po premierze pierwszego laptopa, który ma kosztować - bagatela – prawie 9 tysięcy złotych. Na pewno trudno będzie namówić szersze grono odbiorców do kupna czegoś, co wymaga opróżnienia portfela do cna i na co siłą rzeczy mogą sobie pozwolić jedynie nieliczni. Możemy też tylko gdybać, czy rzecz przyjmie się w pecetowym światku i czy sam ray tracing oraz DLSS staną się prawdziwą wartością dodaną w nadchodzących miesiącach. Obecnie nawet trudno jest zatem ocenić prawdziwe zastosowanie RTX-a w sprzęcie przenośnym, skoro dużo tańszy GTX 1070 daje (w praktyce) znacznie wyższą wydajność.
Sam laptop osiągał naprawdę niezłe wyniki w testach aplikacji – szczególnie szeroko pojętej konwersji, jednak są to typowe czynności procesorożerne. Przy innym CPU wynik ten mógłby ulec znaczącej zmianie na gorsze. Sprzęt wypadał za to świetnie w teście PCMarka jako całość... ale cóż. Czyste punkty to przecież nie wszystko.
Czy obecnie skakanie w nieznane ma zatem sens? Z pewnością nie za taką cenę, skoro za ok. półtora tysiąca złotych mniej możemy otrzymać laptopa o lepszej wydajności. Nie zdziwię się jednak jeśli dla wielu z Was będzie to ciekawy temat do obserwowania w najbliższych miesiącach. Sama Nvidia chwali się potencjalnymi zastosowaniami ray tracingu czy DLSS, jednak dla przeciętnego zjadacza chleba, póki co mogą się one wydawać zwyczajnie obce. My, decydując się na taki sprzęt, chcemy naocznie widzieć różnicę, aby chociaż móc wytłumaczyć sobie przed lustrem, dlaczego zdecydowaliśmy się wydać tak horrendalną ilość pieniędzy. “Pogadamy” zatem, kiedy na rynku pojawią się odpowiednie sprawdziany dla ray tracingu oraz DLSS, ale jak na razie chyba nie mamy za bardzo czym się ekscytować.
W tekstach PCLabu świetnie sprawdzały się laptopy z GTX 1070 na pokładzie. Poniżej sprawdzicie ich ceny w polskich sklepach.