Nowy Zenbook, a technologiczny wyścig. Czy po 30 latach obecności na rynku Asus idzie z duchem czasu?
Laptopy bez wątpienia zmieniły sposób, w jaki patrzymy na komputery osobiste i to właśnie w nich wprowadzana jest największa ilość innowacji. Rzućmy okiem na technologiczne “ruchy” ostatnich lat.
Śmierć komputerów osobistych, a w tym laptopów, zwiastowano już wielokrotnie. Najpierw fanów “pecetów” straszono tabletami, których mobilność i funkcjonalność miała zmienić sposób, w jaki wykonujemy typowe “komputerowe” czynności. Koniec końców tablety za wiele nie zmieniły... więc za zabójcę pecetów przyjęto smartfony. I co? I nikogo nie zabiły... choć fakt faktem, kilka cech z obu wspomnianych urządzeń ostatecznie zaczerpnięto, aby tych nieprzekonanych przekonać, a laptopowych miłośników - umiłować raz jeszcze.
Technologiczny fitness
Od lat w świecie technologii obserwujemy dążenie do minimalizmu. Producenci starają się, by coraz więcej umieścić w mniejszej obudowie. Jasne, nie każdy potrzebuje wysokiej wydajności, jednak oprócz atrakcyjnego wyglądu, dobrze by komputer poradził sobie w trakcie codziennej pracy. Producenci doszli do takiego wniosku raptem kilka lat temu – ale kto wie, może dopiero kilka lat temu możliwe było osiągnięcie zwiększonej wydajności przy jednoczesnym odchudzeniu sprzętu.
“Fit przede wszystkim” stało się zatem globalną dewizą, ale na tym nikt nie zamierzał poprzestać. Jak wiemy, w smartfonowym światku toczy się bitwa o jak największą “bezramkowość”, a więc o to, w czyjej propozycji ekran pokryje 100 procent przodu urządzenia po raz pierwszy. Rezygnacja z jakiejkolwiek osłony wyświetlacza, stała się nie tylko modą, ale i celem samym w sobie. I dokładnie ten sam cel obserwujemy w laptopach. Ramki zajmują coraz mniejszą powierzchnię wyświetlacza, dzięki czemu mamy wrażenie obcowania z nieco większym sprzętem, mimo że jego wielkość jest w zasadzie taka sama. Tym samym widzimy też, jak kamerka, służąca nam zwykle do rozmów, trafia na dół albo staje się malutkim, niemal niezauważalnym “oczkiem”.
Chudy jak z Instagrama
Kolejnym ważnym, a przede wszystkim najbardziej zauważalnym “filarem” technologicznych zmian w laptopach, jest klawiatura. Tutaj widzimy ogromny wkład Asusa jako innowatora, który najbardziej użytkową część sprzętu chce zmienić nie do poznania. Mowa o technologii ScreenPad, czyli po prostu o drugim wyświetlaczu, funkcjonującym jako ekran dotykowy. W historii rozwoju technologicznego widzieliśmy do tego kilka podejść, włącznie z wymianą całego segmentu klawiaturowego na dotykowy panel, jednak jeszcze nikomu wcześniej nie udało się opracować tak dobrze działającego systemu hybrydowego, jak w ostatnich ZenBookach z serii Pro. W zeszłorocznym ZenBook Pro 15, mały “tablet” umieszczono bowiem w najbardziej oczywistym miejscu, a więc w polu “gładzika”. Jeśli nie jest nam potrzebny – nie musimy z niego korzystać. W codziennej pracy jednak drugi ekran przydaje się bardzo często. Tutaj nie tylko posłuży nam do odtworzenia filmu na YouTube, przełączania piosenek czy do szybkiego obliczenia na klawiaturze, ale też... posłuży nam dosłownie jako drugi wyświetlacz, na którym przeczytamy na przykład ulubione artykuły. I tak – skoro mowa o drugim wyświetlaczu, to wyświetlimy na nim m.in. materiały wideo!
W tegorocznym ZenBook Pro Duo firma Asus poszła zresztą o krok dalej. Ekran dotykowy umieściła bowiem nad klawiaturą, na całej szerokości laptopa. Wciąż mamy jednak dostęp do klasycznej klawiatury i “gładzika”. Tylko po co nam aż tak wielki moduł dotykowy? Cóż - “szaremu” użytkownikowi może i potrzebny nie będzie... ale montażyści, graficy, dziennikarze tworzący artykuł na bazie materiału źródłowego (tekstowego czy multimedialnego) czy pracownicy księgowości z pewnością znajdą w nim zastosowanie. To też świetne narzędzie do multitaskingu – na tak szerokim ekranie można uruchomić nawet 4 różne aplikacje. Liczenie na kalkulatorze, zapisywanie wyników w Excelu przy jednoczesnym podglądzie wideorozmowy przez Skype? Nie ma najmniejszego problemu.
Nowy kierunek?
Trzeba zatem przyznać, iż jest to na swój sposób nadanie “szlifu” kierunkowi, który obserwujemy od kilku lat w laptopach. Nie da się ukryć, że na rynku znajdziemy ich zatrzęsienie i kiedy wyłącznie zależy nam na wydajności, to wystarczy zajrzeć pod maskę. Dla wielu jednak zmiana komputera na lepszy to nie tylko aktualizacja podzespołów, a przede wszystkim aktualizacja doświadczenia. Po kilku latach użytkowania z danym sprzętem wiemy przecież, co nam w nim pasowało, a co nie pasowało, zatem wiemy też, co chcemy zmienić. I tak oto obserwujemy tak duże zmiany w projektach komputerów przenośnych. Jest to bowiem odpowiedź na tę właśnie potrzebę doświadczenia czegoś nowego.
Tymczasem Asus wydaje sprzęty od 30 lat i patrząc na kolejne innowacje, nietrudno się dziwić, dlaczego pozostaje na topie. Ich najnowsza propozycja, w odróżnieniu od ZenBooka Pro Duo, jest przeznaczona dla typowych konsumentów i nie odstaje pod żadnym względem w kwestii wszystkich technologicznych zmian w projektach współczesnych komputerów. Zmian, które - jak już wspomnieliśmy - są odpowiedzią na potrzeby globalnego konsumenta. Asus ZenBook Edition 30 to swoiste podsumowanie miejsca, w którym firma się znajduje. Oto bowiem laptop z cieniutkimi jak paznokieć ramkami (wyświetlacz zajmuje aż 95% frontu), obracany do 178 stopni i jest przy tym chudy jak na nowoczesny laptop przystało. Zachowuje też tak ważną dziś mobilność - ma bowiem rozmiar zbliżony do kartki A4 (13,3”). Całość pieczętuje zestaw współczesnych portów, w tym chociażby USB-C, który wciąż nie jest standardem w laptopach, a standardem być powinien.
Z niewielkim rozmiarem nie idzie przy tym mniejsza funkcjonalność - wspomniany ScreenPad, który widzieliśmy w zeszłorocznym ZenBooku Pro 15, znalazł tutaj dla siebie miejsce w ulepszonej wersji 2.0. Oznacza to więc, że wykorzystamy go przy szybkiej edycji prezentacji, jako klawiaturę numeryczną, do błyskawicznego przełączania między ekranami... a także do oglądania filmów na YouTube czy do poręcznego zarządzania oknem programu.
Krótko mówiąc, wraz z ZenBook Edition 30 UX334FL Asus podkreśla, że nie tylko nie odstaje w wyścigu o minimalizm, ale też dorzuca swoje własne innowacyjne rozwiązania. Jeszcze kilkanaście lat temu mobilność przenośnego komputera kojarzyła nam się przede wszystkim ze “scaleniem” ekranu z modułem głównym, jednak przełknąć z niesmakiem musieliśmy dużą wagę sprzętu, jego grubość i nieporęczność. Wygląda na to, że czasy te mijają bezpowrotnie. W przyszłości będziemy obserwować kolejne kroki w stronę jeszcze większej mobilności i efektowności - i Asus z pewnością tam będzie.